>

Choć rzadko nazywam siebie animatorką tak naprawdę „przerobiłam” chyba wszystkie definicje słownikowe tego wyrazu – byłam animatorką Ruchu Światło-Życie, potem podjęłam współpracę z Małopolskim Instytutem Kultury, gdzie koordynowałam i pomagałam przy wielu projektach kulturalnych, a w 2008 roku założyłam projektowo-edukacyjną pracownię k., w której staram się inspirować rodziców do twórczego spędzania czasu ze swoimi dziećmi, a architektów krajobrazu do alternatywnego podejścia do własnego zawodu. Ostatnio coraz częściej zajmują mnie również filmy animowane. Zostaje mi chyba tylko teatr kukiełkowy…

 

Animator to…

…ten, kto pierwszy popycha klocek domina, kto nakręca bączka lub kładzie kulkę na szczycie kulodromu. On sprawia, że zaczyna się dziać, inspiruje i zaraża swoimi pomysłami innych. Choć językowo nie jest to uzasadnione, dla mnie animator jest mocno powiązany z amatorem – człowiekiem, który ma pasję.

 

Jestem animatorką, bo…

…lubię dzielić się swoją wiedzą i inspirować innych do działania. Lubię też jak coś się dzieje. Lubię swoją pracę i swoje życie, a bycie animatorem (być może to pozostałość po doświadczeniu oazowym) rozumiem też jako „dawanie przykładu”. Swoją pracą udowadniam, że mimo wielu przeciwności da się robić świetne rzeczy, że naprawdę każdy z nas może zmieniać rzeczywistość.

 

Moje największe animacyjne wyzwanie, to…

…Akademia Alternatywnej Architektury Krajobrazu i Festiwal Ogrodów Tymczasowych. Mimo iż rezultaty obu wydarzeń były bardzo ciekawe i w zasadzie spełniły moje założenia, teraz wiem, że więcej uwagi powinnam poświęcić społeczności lokalnej, która jest ostatecznym użytkownikiem dzieła architekta. Czasem pytam dzieci na warsztatach: kto jest najważniejszy na placu zabaw? Padają odpowiedzi – wójt, architekt… Chciałabym, żeby odpowiedź „dzieci” była oczywista, dlatego większość projektów pracowni k. poprzedzają warsztaty partycypacyjne.

 

Moje największe animacyjne marzenie, to…

…„architektoniczny dom kultury” – ogólnodostępne centrum, w którym każdy odwiedzający będzie mógł się dowiedzieć, czym jest architektura, jak dbać o jakość przestrzeni, co składa się na tożsamość miejsca, jak dane miasto będzie się rozwijać. W takim miejscu organizowane byłyby wystawy, warsztaty, wykłady, ale przede wszystkim byłby to punkt wypadowy do wielu działań bezpośrednio w przestrzeni miejskiej.

 

Najważniejsze w spotkaniu animatora ze społecznością lokalną jest…

…otwartość i cierpliwość. Musimy pamiętać o tym, że nie każdy będzie podzielał naszą wizję i nie uszczęśliwimy nikogo na siłę. Zawsze wychodzę z założenia, że jeśli widzimy sens naszej pracy, to trzeba robić swoje. Nawet jeśli wpływa na poprawę życia (jakkolwiek to rozumiemy) zaledwie kilku osób. Doświadczenie pokazuje, że często jest to kwestia czasu. Stąd cierpliwość. A otwartość? Czasami scenariusz jest odwrotny – spotykamy się z pozytywnym odzewem i zalewają nas pomysły, które niekoniecznie pokrywają się z naszymi…

 

Metody mojej pracy, to…

Przede wszystkim jestem architektką krajobrazu (tuż po byciu mamą), dlatego moje działania kręcą się głównie wokół przestrzeni. Projektuję ogrody i wnętrza, wystawy i instalacje, ale również książki i zabawki. A ponieważ jestem też pedagożką i uwielbiam dzieci, projektuję głównie dla nich. Prowadzę także warsztaty architektoniczne, od przedszkolaków do dorosłych. Najbardziej lubię łączyć te dwie rzeczy, co udaje mi się poprzez warsztaty partycypacyjne zakończone projektem i realizacją.